chleb
od Wołowca,
masło
od bab z rynku,
mleko
w szklanej butelce,
pasztetowa
i salceson od Koguta na hali,
chwilówki
bez odsetek od sąsiada.
W
Olszynkach dopuszczano do zechcyka
dysydentów z Baranówki,
dysydentów z Baranówki,
kajaki
wyprzedzały fale Wisłoka,
Staszek
Nitka zapraszał na mostek kapitański,
podchody
na Lisiej Górze kończyły się
zawieszeniem broni
zawieszeniem broni
i
rwaniem orzechów laskowych
z
żołnierzami nieprzyjacielskiej armii.
Na
"kamyczkach" dziewczyny
z
trzeciego ogólniaka
oddawały
się
chłopakom
z mechanika,
rzeka
skrzętnie obmywała ich ciała,
odpuszczała
grzechy niepopełnione.
W
Zorzy i Apollo na westernach
najlepiej
wychodziły koniki,
w
Kosmosie Antek bez oczu
grał jak z nut Fryderyka,
grał jak z nut Fryderyka,
Markiz recytował z niczego
poemat o Baldachówce,
poemat o Baldachówce,
obserwowano
ciała nie niebieskie,
zmawiano
się na Sylwestra.
Na
"poczcie" Nalepa odkrywał bluesa,
Kajtek
sprawdzał listę obecności na 3 Maja -
nie
brakowało żadnego joannity -
zamach
na przewodnią bezsiłę narodu
wisiał w powietrzu,
wisiał w powietrzu,
w
barze mlecznym na ruskie
z kefirem z Trzebowniska
z kefirem z Trzebowniska
ustawiała
się kolejka.
W
sklepie meblowym przy Reja
trzymano
wartę
już
dwa tygodnie,
sypialnie
z Rumunii,
segmenty
Bieszczady
mogły
przyjść w każdej chwili.
Rewolucja
odradzała się na Południu,
nadchodził
czas czarnych Jakobinów,
na
Północy zima trwała w najlepsze,
dziadek
Mróz taszczył pomarańcze od Fidela,
w
kościołach przesłuchiwano Chrystusa,
pierwsi
poganie schodzili do katakumb...
Wymyślono
Demokrację,
by
Historia zatoczyła się,
oddano
ludziom to, co właśnie odrzucili -
deklaracje
na bilbordach
i
słowa, za które
nikt
nie podniesie rękawicy...
Nowi
spiskowcy jeszcze mają
w zapasie kilka enter,
w zapasie kilka enter,
jeszcze
nie stoją przed zamkniętą bramą,
kiedyś,
jak ojcowie ich ojców,
wyjdą
na ulice w sierpniowy dzień,
będą
kamienować Demokrację,
postulaty
nie zostaną postawione...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz