poniedziałek, 25 października 2010

Opowiadania

Szary odcień szarości

   Idziesz szary człowieku, szarym chodnikiem szarej ulicy szarego miasta. Szare miasta są wszędzie. Wokół  ciebie idą inni ludzie, też szarzy, z szarym na twarzach wyrazem. Idziesz i patrzysz w szare ich oblicza, w szare przedsiebie, w szare niebo; szare wróble i gołębie lecą w szarą dal, szare mury w szarości stojących wieżowców szczerzą do ciebie szare kły.

   Szarą ulicą szare auta szorują szary asfalt, a w nich szarzy ludzie jak ty, z szarą prędkością jadą do swych szarych biur i  szarych obowiązków. Szare chmury obnażają szary świt, który niesie szarą zapowiedź szarego dnia. Szary bóg patrzy zrezygnowanym, szarym okiem na twoją szarą dzisiejszość i szarzej objawiającą się szarą jutrość.

   Idziesz pogrążony w szarości swego szarego przeznaczenia. Jeszcze jeden szary poranek, szary dzień, szary tydzień, szary miesiąc, szara wieczność. Szare słowa, szare okrzyki, szare nadzieje, szare plany, szary seks z kimś równie szarym jak ty... W twoim szarym życiu wszystko jest tak perfekcyjnie szare, że ogarnia cię szara radość spełnienia się w swej szarej egzystencji .

   Kładziesz się spać, szarym wieczorem, w szarym łóżku, po długim szarym dniu, pełnym szarych spraw. Zamykasz  szare oczy czekając na sen, który przychodzi po szarej chwili i jest płytki i szary, jak kałuże szarej wody na szarych chodnikach szarych ulic twojego szarego miasta.

   Idziesz szary człowieku i szarość twoja rośnie z każdym twoim szarym krokiem i już nie można nawet odróżnić twojej szarej postaci w szarym dookoła, już nie wiadomo kim jesteś, może jesteś szarym mężczyzną, może szarą kobietą, może już ani jednym, ani  drugim, jesteś potęgującą się szarością, wewnątrz siebie i na zewnątrz. Za chwilę zszarzejesz w tej szarości, szarość w szarości stanie się szarością totalną, nie do odróżnienia.
                                                             
                    Edward Bolec
                    Boston, maj 2005