niedziela, 3 maja 2015

ROCZNICA




 
   Na skrzyżowanie Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich, noszące nazwę Ronda Dmowskiego, naprzeciwko Rotundy, Novotelu, reklam H&M, Lotosu, Play'a i innego rodzimego i światowego badziewia, z głuchym pomrukiem wjechała kawalkada harleyowców i zablokowała ruch. Setki ludzi wyszły na wysepkę pośrodku jezdni, a ci najsprawniejsi wspięli się na dachy pawilonów, aby jak najlepiej widzieć unoszące się nad zbiegowiskiem biało-czerwone balony z podwieszoną pod nimi flagą o tych samych barwach, z wydrukowanym na niej symbolem Powstania, oraz obserwować to, co miało za chwilę nastąpić. Murzyn i dwóch jego białych kumpli z zainteresowaniem gapili się na młodych mężczyzn w podkoszulkach z rysunkiem kotwicy z literą P w jej trzonie, wyciągających z plecaków podłużne przedmioty.

   W tysięcznym tłumie znajdowały się osoby w ubraniach przypominających stroje sprzed wielu dziesiątków lat. Oto niezwykle szczupła kobieta w furażerce z biało-czerwonym znakiem. Oto mężczyzna w oficerkach, bryczesach i wojskowej bluzie. Oto grupa chłopców i dziewcząt w harcerskich mundurach, stylizowanych na te z tamtych, odległych już czasów.

   O siedemnastej, w Godzinie W, zawyły syreny, kierowcy samochodów nacisnęli klaksony, harleyowcy podkręcili manetki przewiercających uszy na wylot wystrzałowych sygnałów w wypolerowanch na cymel crouiserach i chopperach, a dziesiątki mężczyzn zapaliły podłużne przedmioty wydobyte z plecaków, które okazały się pochodniami. Unieśli je w górę w wyprostowanych rękach i zaczęli skandować: "Cześć i chwała bohaterom! Cześć i chwała bohaterom!" Powtarzali te słowa wielokrotnie, odpalając kolejne pochodnie od tych, które przygasały. W pewnej chwili dym wydobywający się z fosforyzujących na czerwono rac przesłonił ludzi, motocykle, stojących obok nich harleyowców, samochody, autobusy i tramwaje oraz wielko-powierzchniowe reklamy. Słychać było tylko słowa hymnu narodowego, śpiewanego przez zgromadzonych, a potem rozległy się oklaski.

   Setki komórek filmowało ten akt spontanicznego patriotyzmu. Stacje telewizyjne i radiowe z należytą uwagą odnotowywały w czasie rzeczywistym to wydarzenie. Świętowano 70-tą rocznicę wybuchu Powstania, w którym zginęło około 200 tysięcy mieszkańców tego miasta i blisko 21 tysięcy powstańców. Po 63 dniach nierównej walki Powstanie upadło, miasto zostało zrównane z ziemią, a tych, którzy przeżyli, Niemcy wysłali do obozów koncentracyjnych i obozów pracy. Wywołując skazane od początku na klęskę Powstanie, próbowano bezskutecznie zawrócić bieg historii, która stała wtedy po drugiej stronie Wisły.

   Piętnaście minut po siedemnastej, gdy ostatnie pochodnie wypaliły się, a dym przesłaniający Rondo Dmowskiego powędrował ponad okoliczne wysokościowce, razem z biało-czerwonymi balonami zwolnionymi z uwięzi, ruch na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi został przywrócony, harleyowcy, w markowych spodniach i kurtkach z czarnej skóry, odjechali z charakterystycznym łoskotem swych niklowanych, kultowych harusów, ludzie, uczestniczący w manifestacji, powrócili do, zwykle beznadziejnie nudnych i wkurwiających ich, codziennych spraw, harcerze, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wobec ojczyzny, pomaszerowali na miejsca zbiórek do czekających na nich autokarów, a Murzyn i jego dwóch białych kumpli schowali komórki do kieszeni i wyciągnęli mapę. Zamierzali pokręcić się trochę po Starym Mieście, zaliczyć po drodze jakiś ogródek piwny, wpaść do Pizza Hut na Placu Zamkowym, a wieczorem ruszyć w tour po okolicznych pubach za kandydatkami na niezobowiązujący seks w hotelu. Mieli jeszcze multum czasu, przepustka kończyła im się dopiero następnego dnia o północy.

 

 

                                                                                  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz