niedziela, 14 grudnia 2014

Szary człowiek



 
   Idziesz szary człowieku, szarym chodnikiem, szarej ulicy, szarego miasta. Szare miasta są wszędzie. Wokół  ciebie idą inni ludzie, też szarzy, z szarym na twarzach wyrazem. Idziesz i patrzysz w szare ich oblicza, w szare przedsiebie, w szare niebo; szare ptaki lecą gdzieś w szarą dal, szare mury szarych domów szczerzą do ciebie szare kły.

 
   Szarą ulicą szare auta szorują szary asfalt, a w nich szarzy ludzie jak ty, z szarą prędkością jadą do swych szarych biur i  szarych obowiązków. Szare chmury obnażają szary świt, który niesie szarą zapowiedź szarego dnia. Szary bóg patrzy zrezygnowanym szarym okiem na twoją szarą dzisiejszość  i szarzej objawiającą się szarą jutrość.

 
   Idziesz pogrążony w szarości swego szarego przeznaczenia. Jeszcze jeden szary poranek, szary dzień, szary tydzień, szary miesiąc, szara wieczność. Szare słowa, szare okrzyki, szare nadzieje, szare plany, szary seks z kimś równie szarym jak ty... W twoim szarym życiu wszystko jest tak perfekcyjnie szare, że ogarnia cię szara radość spełnienia się w swej szarej egzystencji .

 
   Kładziesz się spać, szarym wieczorem, w szarym łóżku, po długim szarym dniu, pełnym szarych spraw. Zamykasz  szare oczy czekając na szary sen, który przychodzi po szarej chwili i jest szary jak kałuże szarej wody na szarych chodnikach szarych ulic tego szarego miasta.

 
   Idziesz szary człowieku i twoja szarość rośnie z każdym szarym krokiem, i już nie można nawet odróżnić twojej szarej postaci w szarym dookoła, już nie wiadomo kim jesteś, może jesteś szarym mężczyzną, może szarą kobietą, może już ani jednym, ani drugim, jesteś potęgującą się szarością, wewnątrz siebie i na zewnątrz. Za chwilę zszarzejesz w tej szarości, szarość w szarości stanie się szarością absolutną, nie do odróżnienia.

                                                                          Boston, 2002

                                                             

                                                               

                                                            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz